Jak rozwiązać kryzys w związku to skuteczny poradnik, który zabiera nas w arkana miłości, jej zawiłości, blaski i cienie. Melissa Hernández – Jaczewska dyplomowana psycholożka, z ponad piętnastoletnią praktyką w terapii par, w swojej książce wyjaśnia dlaczego prawdziwy sukces w związku zaczyna się od zdrowej relacji z samym
Nie zmienisz swojego partnera, choć z czasem zmieni się wasz związek. Nie unikniecie kryzysu, ale nie krytykujcie się za niego publicznie. Co jeszcze warto wiedzieć? Oto lista prawd i zasad dla waszej dwójki. W końcu obydwoje macie w związku takie same prawa i obowiązki. 1. Deadline na zakończenie konfliktu - 24h Małe konflikty trzeba rozwiązywać w zarodku, a duże - dopóki nie przerodzą się w gigantyczne. Im szybciej się za to zabierzecie, tym lepiej dla was. Macie dobę na to, by wyjaśnić partnerowi swój punkt widzenia, kuć żelazo póki gorące, rozładować powstałe między wami napięcie. 2. Nie obwiniaj partnera, nawet jeśli jego wina jest oczywista Nie mów pod adresem drugiej osoby "to twoja wina!". Rozumiem, że robisz to, by dać upust swojej frustracji i złości, ale tym samym sprowadzasz partnera do defensywy. Po takich słowach on musi się bronić, skupić się na udowadnianiu swojej niewinności, tymczasem sedno problemu zostaje nietknięte. Zamiast więc wpisywać się w rolę ofiary, a parterowi przyczepiać łatkę winowajcy, skup się na tym, co doprowadziło do twojej złości, co tak naprawdę się stało, co parter takiego zrobił. I to o tym dyskutujcie. 3. Poznaj język miłości swojego partnera Każdy z nas ma swoje sposoby na okazywanie miłości. Kobiety zazwyczaj lubią słuchać zapewnień o uczuciu partnera, a mężczyźni wolą miłość dostrzegać i okazywać poprzez czyny. Poznaj więc definicję miłości swojej drugiej połówki i pamiętaj o niej, kiedy będziesz chciała powiedzieć "kocham cię najbardziej na świecie". 4. Nie utożsamiaj seksu z intymnością Intymność w związku sprowadza się nie tylko do kontaktów cielesnych. Intymność to także dzielenie z drugą osobą swoich lęków, marzeń, nadziei, pragnień. To także się liczy. Nie martw się więc, że z biegiem lat częstotliwość waszych stosunków seksualnych słabnie. Dopóki sobie ufacie, czujecie się w swoim towarzystwie bezpiecznie na tyle, by mówić sobie o wszystkim, nadal jest między wami silna, intymna więź. I seks tego nie zmieni. 5. Po pierwsze przyjaźń Przyjaźń to podstawa długotrwałego związku. Jeśli potraficie się wspólnie śmiać, dobrze bawić w swoim towarzystwie, umiecie także sprostać problemom i żaden kryzys (którego na pewno nie unikniecie) nie będzie wam straszny. Jakie zasady powinny obowiązywać w każdym związku? / Unsplash / Toa Heftiba Foto: unsplash 6. Nie odpuszczaj sobie Po ślubie kobieta odpuszcza depilację, make-up i chodzenie w seksownych sukienkach, a facet wymienia swój sześciopak na brzuchu na sześciopak piwa i zamiast po bieżni biega po kanałach telewizyjnych - tak często żartujemy porównując życie sprzed i po ślubie. Żarty żartami, ale nie warto sobie odpuszczać. Trzeba nadal dbać o siebie, swój wygląd tak, by czuć się dobrze ze sobą, być stale atrakcyjną dla partnera i pokazać mu, że zależy nam na tym, by mu się podobać, by on nadal nas pożądał i niezmiennie myślał, że ma piękną żonę (partnerkę lub męża, bo jak wszystkie inne punkty, tak i ten dotyczy zarówno panów, jak i pań). 7. Szanuj waszą prywatność Nie wypuszczajcie waszych kłótni poza ramy waszych czterech ścian (nie mówimy tu o przemocy i innych przestępstwach, które wymagają interwencji osób trzecich). Darujcie sobie opowiadanie o tym, co między wami zaszło podczas rodzinnych spotkań, albo w mediach społecznościowych. Szanujcie swoją prywatność i żale i zażalenia wobec partnera składajcie bezpośrednio na jego ręce. I jeszcze jedno - nie krytykujcie się publicznie. Photo by Kristopher Roller on Unsplash Foto: Ofeminin 8. Szanuj swoich teściów Relacje z teściami nie zawsze układają się tak, jakbyśmy sobie tego życzyły. Ale co by się nie działo, to są rodzice osoby, którą ty kochasz. Jedni z najważniejszych ludzi dla niego, a ty jeśli chcesz uniknąć małżeńskich napięć, nieporozumień, kłótni, musisz ich zaakceptować, dbać o pozytywną relację między wami. W końcu i ty i oni kochacie tego samego człowieka. 9. Plan finansowy i domowa księgowość To także ważne - jasne zasady, kto ile wkłada do domowego budżetu. Kto płaci za prąd, a kto spłaca ratę kredytu. Zasady oczywiście powinny być elastyczne, mogą ulegać modyfikacjom, ale to szalenie ważne, by prowadzić taką domową księgowość. Kłótnie o pieniądze zdarzają się w parach bardzo często. Zbyt często. 10. Żadnych sekretów. Nigdy Wzajemna szczerość pozwoli wam całkowicie otworzyć się na drugą osobę. To może początkowo przerażać, bo czy on rzeczywiście musi o wszystkim wiedzieć? Powinien. To dotyczy także przeszłości. W końcu dzielimy z nim życie. Jakich zasad pilnować będąc w związku? / Unsplash / Toa Heftiba Foto: unsplash 11. Nie naprawiaj go Nie zmienisz swojego partnera. Mówiła ci o tym na pewno mama i babcia, bo to zasada stara jak świat. "On się zmieni po ślubie"? Tylko jeśli naprawdę będzie tego chciał. Ty na pewno go nie zmienisz. 12. Nie używaj seksu jako waluty Wymiana barterowa - twoje żądanie w zamian za seks - nie sprawdzi się w żadnym związku. Seks to bliskość, jaką dajecie sobie nawzajem, a używanie go jako karty przetargowej to oszukiwanie drugiej osoby. 13. Związek to drużyna, która zawsze gra do jednej bramki Podejmując decyzje zawsze na pierwszym miejscu miejcie dobro swojego partnera. I zawsze zajmujcie wspólne stanowisko, wobec dzieci, rodziców, znajomych. Bądźcie drużyną, która ma wspólne cele i dla której priorytetem jest zawsze partner. 14. Nie odcinaj go od jego rodziny i znajomych Nie wyrywaj jego korzeni. Nie oczekuj, że zerwie kontakty z nielubianymi przez ciebie kumplami, albo członkami rodziny. Bierzemy swoich partnerów z całym dobrodziejstwem inwentarza. Nawet jeśli niekoniecznie lubimy spotykać się z jego kumplami, nie zabraniajmy mu kontaktów z nimi. Dobre relacje z innymi ludźmi to istotna wartość dodana do związku. 15. Zawsze śpijcie razem Kolejna mądrość ludowa, którą każda osoba będąca w związku powinna wziąć sobie głęboko do serca. Wspólne spędzanie nocy buduje poczucie przynależności do drugiej osoby, a podczas trudnych dni, wyznacza czas na pogodzenie się. Łóżko to meta, która kończy każdą kłótnie. A przynajmniej dobrze żeby tak właśnie było. Zobacz również: ​12 cech mężczyzny idealnego. Jeśli go spotkasz - zatrzymaj na zawsze! Twój partner wiecznie przekłada ślub? To prawdopodobnie wieczny kawaler Poderwać, upokorzyć i wyśmiać. Pigging to nowy "trend" randkowy, na który trzeba uważać Może zainteresuje cię też: Tylu singli na świecie marzy o stałym związku, małżeństwie, a ja wolę żyć bez zobowiązań". Trudno jednoznacznie rozwiać te wątpliwości. Jeżeli obie osoby w związku są świadome, ze jest to związek bez zobowiązań, a nie jest to układ , w którym jedna z osób wymyka się potajemnie na wycieczki dla Singli i imprezy dla

Dołączył: 2021-02-09 Miasto: Wrocław Liczba postów: 585 22 kwietnia 2022, 23:13 Moi znajomi znaleźli się w niezbyt przyjemnej sytuacji i chciałabym zapytać, jak wy byście się w takiej sytuacji zachowały (imiona zmyślone): Marcin od kilku lat jest w związku małżeńskim z Anią. W trakcie małżeństwa Marcin zakochał się jednak z wzajemnoscią w koleżance z pracy, Kasi. Mieli krótki romans, jednak dręczony wyrzutami sumienia Marcin przyznał się żonie i postanowił się wyprowadzić. Żona oczywiście bardzo to przeżyła, ale mu wybaczyła i błagała go, żeby do niej wrócił. Dał się namówić, wrócił i obiecał wierność. Działo się to ok 2 lata temu. Jednak Marcin już nie kocha żony, ale nie potrafi być z nią szczery. Kocha Kasie, ale nie chce ranić Ani, więc się z nią nie spotyka. Kasia prawdopodobnie dalej kocha Marcina, ale szanuje ich małżeństwo. Cała trójka ma ok 35 lat. Nie mają dzieci, choć by chcieli. Co byście zrobiły na miejscu Ani? Trwały w związku bez uczucia, starały się o dziecko, żeby chociaż od nich poczuć miłość? Czy pozwolilybyscie odejść mężowi mając świadomość, że możecie już nie zdążyć kogoś poznać i mieć z nim dzieci albo w ogóle stworzyć z kimś trwały, szczęśliwy związek? Dodam tylko, że wszystkie te osoby są raczej niezależne finansowo. Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10557 23 kwietnia 2022, 08:25 Berchen napisał(a):Tonya napisał(a):araksol napisał(a):Tonya napisał(a):araksol napisał(a):Jeśli mąż by mnie nie kochał i ja bym nie kochała to będąc w sytuacji Ani z pewnością bym odeszła. Jest jeszcze młoda. Po co to ciągnąć? Jeszcze może być szczęśliwa i kochać z wzajemnością... No właśnie Ania raczej kocha męża... Jak można kochać kogoś kto nie kocha? Dla mnie to dziwne... Sytuacje znam z punktu widzenia Marcina, on twierdzi że żona go kocha i robi wszystko, żeby rozbudzić w nim miłość na nowo. Ciężko powiedzieć ile w tym miłości a ile strachu, że go straci i zostanie sama. najwyrazniej jemu na niej tez zalezy skoro nie zdecydowal sie odejsc, wiec co tu rozmyslac. Hmmm tak zależy że wdał się w romans z inną. Nie wiesz jak to się odbywa, facet nie chce rozwodu bo np boi się czyjejś opinii w środowisku np kogoś z rodziny, albo czuje strach przed zakończeniem tego co zna i rozpoczęciem nowego życia. Żeby jeszcze nie było tak, że czujność żony została uspiona a za chwilę romans się odnowi. Fajnie mieć dom do którego można zawsze wrócić, zonę która kocha i zawsze przygarnie i fajnie mieć przygody, najlepiej co jakiś czas inne. Żeby jeszcze nie znalazła się zamiast Kasi jakaś Basia, a potem Zosia. wiem doskonale ze tak jest - tylko ze roztrzasanie czyjejs historii po prostu nie ma sensu. Jesli jemu zalezaloby na kochance - kochalby ja naprawde to jestem pewna ze zdecydowalby sie na odejscie od zony, skoro nie maja dzieci, jesli trzyma sie jej ze wzgledu na jakies sprawy majatkowe to tez jego decyzja i najwyrazniej kochanka nei jest tego warta by dla niej z czegos rezygnowac. Dla mnie to tak czy inaczej tak jak piszesz kombinator- miec najlepiej obie - to napisalam juz na poczatku tematu ze jestem pewna ze ciagnalby na obie strony gdyby obie sie godzily. Nie napisalam ze on zone kocha tylko ze mu na niej zalezy - z jakichs tam wzgledow, moze z wygody. .nonszalancja. Dołączył: 2021-06-11 Liczba postów: 1163 23 kwietnia 2022, 08:29 Berchen napisał(a):.nonszalancja. napisał(a):Berchen napisał(a):Tonya napisał(a):araksol napisał(a):Tonya napisał(a):araksol napisał(a):Jeśli mąż by mnie nie kochał i ja bym nie kochała to będąc w sytuacji Ani z pewnością bym odeszła. Jest jeszcze młoda. Po co to ciągnąć? Jeszcze może być szczęśliwa i kochać z wzajemnością... No właśnie Ania raczej kocha męża... Jak można kochać kogoś kto nie kocha? Dla mnie to dziwne... Sytuacje znam z punktu widzenia Marcina, on twierdzi że żona go kocha i robi wszystko, żeby rozbudzić w nim miłość na nowo. Ciężko powiedzieć ile w tym miłości a ile strachu, że go straci i zostanie sama. najwyrazniej jemu na niej tez zalezy skoro nie zdecydowal sie odejsc, wiec co tu rozmyslac. Hmmm tak zależy że wdał się w romans z inną. Nie wiesz jak to się odbywa, facet nie chce rozwodu bo np boi się czyjejś opinii w środowisku np kogoś z rodziny, albo czuje strach przed zakończeniem tego co zna i rozpoczęciem nowego życia. Żeby jeszcze nie było tak, że czujność żony została uspiona a za chwilę romans się odnowi. Fajnie mieć dom do którego można zawsze wrócić, zonę która kocha i zawsze przygarnie i fajnie mieć przygody, najlepiej co jakiś czas inne. Żeby jeszcze nie znalazła się zamiast Kasi jakaś Basia, a potem Zosia. wiem doskonale ze tak jest - tylko ze roztrzasanie czyjejs historii po prostu nie ma sensu. Jesli jemu zalezaloby na kochance - kochalby ja naprawde to jestem pewna ze zdecydowalby sie na odejscie od zony, skoro nie maja dzieci, jesli trzyma sie jej ze wzgledu na jakies sprawy majatkowe to tez jego decyzja i najwyrazniej kochanka nei jest tego warta by dla niej z czegos rezygnowac. Dla mnie to tak czy inaczej tak jak piszesz kombinator- miec najlepiej obie - to napisalam juz na poczatku tematu ze jestem pewna ze ciagnalby na obie strony gdyby obie sie godzily. Nie napisalam ze on zone kocha tylko ze mu na niej zalezy - z jakichs tam wzgledow, moze z wygody. to już co innego, dla mnie wcześniej to trochę zabrzmiało tak jakby była jeszcze jakaś nadzieja dla ani na uratowanie tej miłości Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20722 23 kwietnia 2022, 09:02 Dla mnie sprawa jest oczywista. Rozwiodłabym się, od razu jak mąż by mi powiedział że ma romans. Dla mnie takie błaganie, żeby został i trwanie w takim związku jest skrajnie upokarzające, więc innej opcji nie widzę. A decydowanie się na dziecko w takiej sytuacji to już skrajny egoizm i bezmyślność. Jeżeli serio komuś taki pomysł chodzi po głowie, to się moim zdaniem kwalifikuje na jakąś terapię i powinien naprostować własną psychikę, zanim zostanie rodzicem i zryje ją dziecku tworząc mu dom gdzie na porządku dziennym jest upokarzanie siebie samej i brak miłości. Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10557 23 kwietnia 2022, 09:09 .nonszalancja. napisał(a):Berchen napisał(a):.nonszalancja. napisał(a):Berchen napisał(a):Tonya napisał(a):araksol napisał(a):Tonya napisał(a):araksol napisał(a):Jeśli mąż by mnie nie kochał i ja bym nie kochała to będąc w sytuacji Ani z pewnością bym odeszła. Jest jeszcze młoda. Po co to ciągnąć? Jeszcze może być szczęśliwa i kochać z wzajemnością... No właśnie Ania raczej kocha męża... Jak można kochać kogoś kto nie kocha? Dla mnie to dziwne... Sytuacje znam z punktu widzenia Marcina, on twierdzi że żona go kocha i robi wszystko, żeby rozbudzić w nim miłość na nowo. Ciężko powiedzieć ile w tym miłości a ile strachu, że go straci i zostanie sama. najwyrazniej jemu na niej tez zalezy skoro nie zdecydowal sie odejsc, wiec co tu rozmyslac. Hmmm tak zależy że wdał się w romans z inną. Nie wiesz jak to się odbywa, facet nie chce rozwodu bo np boi się czyjejś opinii w środowisku np kogoś z rodziny, albo czuje strach przed zakończeniem tego co zna i rozpoczęciem nowego życia. Żeby jeszcze nie było tak, że czujność żony została uspiona a za chwilę romans się odnowi. Fajnie mieć dom do którego można zawsze wrócić, zonę która kocha i zawsze przygarnie i fajnie mieć przygody, najlepiej co jakiś czas inne. Żeby jeszcze nie znalazła się zamiast Kasi jakaś Basia, a potem Zosia. wiem doskonale ze tak jest - tylko ze roztrzasanie czyjejs historii po prostu nie ma sensu. Jesli jemu zalezaloby na kochance - kochalby ja naprawde to jestem pewna ze zdecydowalby sie na odejscie od zony, skoro nie maja dzieci, jesli trzyma sie jej ze wzgledu na jakies sprawy majatkowe to tez jego decyzja i najwyrazniej kochanka nei jest tego warta by dla niej z czegos rezygnowac. Dla mnie to tak czy inaczej tak jak piszesz kombinator- miec najlepiej obie - to napisalam juz na poczatku tematu ze jestem pewna ze ciagnalby na obie strony gdyby obie sie godzily. Nie napisalam ze on zone kocha tylko ze mu na niej zalezy - z jakichs tam wzgledow, moze z wygody. to już co innego, dla mnie wcześniej to trochę zabrzmiało tak jakby była jeszcze jakaś nadzieja dla ani na uratowanie tej miłości tak naiwna to nie jestem, Ania tez nie koniecznie z ogromnej milosci chce kogos kto jej nie chce, moze to byc urazona duma, strach przed samodzielnoscia- tak finansowa jak psychiczna, wstyd przed otoczeniem, sa kobiety i mezczyzni uwazajacy partnera za wlasnosc i utrata tej wlasnosci bardziej boli niz faktycznie ta osoba- mozna tu teorie mnozyc. Dlatego nei widze sensu osobom z poza tego malzenstwa analizowania zwiazku bo nikt nie wie co w kim siedzi. Jesli mialabym sie znalezc na pozycji Ani - wygonilabym w dniu gdybym sie dowiedziala o zdradzie, nie umialabym zaufac i tyle. Gdybym byla na miejscu Kasi - postawilabym juz na poczatku znajomosci warunki - albo jest z zona, albo rozejscie sie i wtedy nowy zwiazek, napewno nie czekalabym az ksiaze kiedys sie okresli, jakby wrocil do zony temat bylby zamkniety i czy on ja kocha czy nie mialabym gleboko.... Dołączył: 2017-08-17 Miasto: Białystok Liczba postów: 8122 23 kwietnia 2022, 09:54 odeszlabym póki nie ma dzieci. Jak zrobi się ciężko to dopiero mąż dostanie przyspieszenia Edytowany przez Despacitoo 23 kwietnia 2022, 09:55 Dołączył: 2021-02-09 Miasto: Wrocław Liczba postów: 585 23 kwietnia 2022, 10:00 Większość z Was pisze, że by odeszła, mi też się do wydaje jedynym wyjściem. Jednak znam jeszcze dwie inne dziewczyny, które tak boją się samotności, że wolą żyć w związku z facetem, którego nie kochają. Jedna z nich wielokrotnie mi mówiła, że chciałaby od niego odejść, ale dopiero jak pozna kogoś z kim by się mogła od razu związać. I w tym stanie trwa już z 5 lat. Dla mnie to jest brak szacunku dla samej siebie i zastanawiam się skąd to się w kobietach bierze. Ja sama na studiach byłam w związku z facetem, który niszczył mnie psychicznie, nie byłam szczęśliwa, ale dałam sobie wmówić, że nikogo innego nie znajdę, że powinnam się cieszyć, że on że mną jest. Dwa lata trwało zanim przejrzałam na oczy. Z perspektywy czasu widzę, że był toksyczny, ale wtedy byłam zaślepiona. W przypadku Marcina tu na pewno chodzi o coś innego, bo chłopak wydaje mi się że chce wszystkim dogodzić i boi się znowu zranić żonę. Ada20222022 23 kwietnia 2022, 10:33 To jakaś fikcja a nie związek, 3 osoby wyłącznie ponoszą szkody. Dołączył: 2012-01-27 Miasto: Warszawa Liczba postów: 7500 23 kwietnia 2022, 11:13 Jednak ludzie to tchórze. I jeszcze proszenie zdrajcy o powrót? No ludzie... Dołączył: 2014-06-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 26244 23 kwietnia 2022, 12:19 Tonya napisał(a):Większość z Was pisze, że by odeszła, mi też się do wydaje jedynym wyjściem. Jednak znam jeszcze dwie inne dziewczyny, które tak boją się samotności, że wolą żyć w związku z facetem, którego nie kochają. Jedna z nich wielokrotnie mi mówiła, że chciałaby od niego odejść, ale dopiero jak pozna kogoś z kim by się mogła od razu związać. I w tym stanie trwa już z 5 lat. Dla mnie to jest brak szacunku dla samej siebie i zastanawiam się skąd to się w kobietach bierze. Ja sama na studiach byłam w związku z facetem, który niszczył mnie psychicznie, nie byłam szczęśliwa, ale dałam sobie wmówić, że nikogo innego nie znajdę, że powinnam się cieszyć, że on że mną jest. Dwa lata trwało zanim przejrzałam na oczy. Z perspektywy czasu widzę, że był toksyczny, ale wtedy byłam zaślepiona. W przypadku Marcina tu na pewno chodzi o coś innego, bo chłopak wydaje mi się że chce wszystkim dogodzić i boi się znowu zranić żonę. to przez wbijanie kobietom pokoleniami do łbów ze mają wartość tylko wtedy, gdy ktoś je chce. Niewiele sie w tej kwestii zmienia, a właściwie lepiej to juz było sądzac po elektoracie korwinlike'ów, Dołączył: 2014-01-20 Miasto: Wrocław Liczba postów: 2069 23 kwietnia 2022, 12:22 Zdradzają się, wyprowadzają, potem wracają i się nie kochają, ALE dzieci chcą mieć. No bardzo rozsądne podejście.

Może tu się mylę mówiąc "nic nie znacząca", ponieważ każda miłość coś znaczy i jak wcześniej wspomniałam, daje nam doświadczenie niezbędne do dalszego życia. Zważając na to, że nasze życie opiera się na miłości, to bez jakichkolwiek doświadczeń nie jesteśmy w stanie żyć.

Ten Kurs jest pewną opowieścią o miłości i o tym, co jej pomaga w Tobie zaistnieć i dojrzale się rozwijać oraz o tym, co jej przeszkadza, czyli o błędach. Oczywiście wszystko po to, aby błędy poprawić i przejść z miłości roszczeniowej, która zabija małżeństwo w kierunku miłości wdzięczności, która wszystko uzdrawia i uskrzydla. Ten kurs pozwoli Ci lepiej zrozumieć siebie i relację, którą tworzysz, zwłaszcza gdy odczuwasz frustrację i niezadowolenie z Twojego związku, ale także gdy tak nie jest. Pozwoli Ci lepiej kochać ❤ ADRESAT KURSU. Dla Kogo jest ten Kurs? Jeśli: odczuwasz jakiekolwiek trudności w relacji ze Współmałżonkiem; nie masz już sił dalej żyć w małżeństwie, bo rozczarowania i bezsens zalewają Twoją głowę i serce; czujesz, że oczekiwania wobec Współmałżonka niszczą Twoją radość z życia i małżeństwa; zauważasz w sobie niską samoocenę a Współmałżonek nie wspiera Cię w tym co czujesz; trudno Ci zrozumieć, po co pojawiają się w Tobie oczekiwania i najchętniej chciałbyś się ich pozbyć, aby nie cierpieć; masz trudność w rozpoznaniu i nazwaniu własnych potrzeb i źle Ci, gdy nie są one zaspokajane; widzisz, że pojawiające się w Tobie roszczenia wobec Współmałżonka osłabiają Twoją miłość; odczuwasz poczucie winy lub oskarżasz siebie o słabą i nie wystarczającą w Twojej ocenie miłość do Współmałżonka; Twoja miłość nie jest przyjmowana w pełni przez Współmałżonka; odczuwasz trudności w relacji z Bogiem lub nie wiesz jaka jest Jego rola w Twoim małżeństwie; nie odczuwasz miłości od Współmałżonka choć on zapewnia, że jest odwrotnie; chciałbyś nauczyć się być bardziej wdzięcznym wobec Współmałżonka; TO TEN KURS JEST WŁAŚNIE DLA CIEBIE 🙂 Zobacz co dał ten KURS jednej z Uczestniczek Obejrzyj FILM z nagraniem Moniki Adamus o tym „Jak KURS zmienił moje życie w związku małżeńskim?” OBEJRZYJ TUTAJ Kurs polega na wysyłanym każdego dnia do Ciebie SMSie przez prowadzącego Kurs. W wiadomości otrzymujesz link do krótkiego 4 minutowego filmu na Youtube a pod linkiem otrzymujesz kilka pytań, które mogą Ci pomóc zrozumieć treść filmu w kontekście Twojego życia, czyli praktyce. Kurs jest dla Każdego. Możesz pracować w nim pojedynczo i tylko dla siebie. Możesz także, gdy Twój Współmałżonek wykupi ten Kurs, zaprosić do niego współmałżonka, z którym po każdej części kursu lub w innej częstotliwości, będziesz mógł porozmawiać. Jednak ten Kurs to praca indywidualna nad sobą. Jest przeznaczony dla osób żyjących w związkach, relacjach z bliskimi oraz małżeństwach. Celem kursu jest własny rozwój, aby kochać lepiej i uczyć się prawdziwej natury miłości. Jest bardzo prosty w użyciu i dostępny na drodze wysyłanych SMSów. 💗kurs dla każdego i w każdym czasie 💗dostępny zawsze 💗bardzo prosty i wygodny w obsłudze 💗otwiera oczy 💗uczy właściwej relacji 💗pozwala zrozumieć dlaczego mi źle i jak to zmienić 💗pomaga dokonać zmiany w sobie Koszt kursu to 3 wersje do wyboru: I. Podstawowa 119 zł (bez konsultacji on-line w czasie trwania kursu) II. Rozszerzona 200 zł (jedna konsultacja on-line z prowadzącym kurs w dowolnym momencie kursu) III. Rozszerzona Plus 300 zł (dwie konsultacje on-line z prowadzącym kurs w dowolnym momencie kursu) Zapisy: Wyślij SMSa na nr tel kom 504 328 796 podając swoje Imię i nazwę Kursu Kurs prowadzi br. Piotr Zajączkowski, kapucyn i terapeuta małżeński, organizator Weekendów Małżeńskich.

Temat jest w dzisiejszych czasach chyba bardzo aktualny. Coraz więcej par żyje bez ślubu kościelnego. Nie mogą oczywiście korzystać z sakramentów, bo żyją w grzechu - wg nauki Kościoła. Co jednak, gdy żyją w naprawdę przykładnej miłości, nie mogą wziąć ślubu, bo za nimi nieudane związki, nie poszli tłumnie jak wielu Od dłuższego czasu czujesz, że coś jest nie tak w twoim związku? Zastanawiasz się, czy to, co czujesz do drugiej osoby to miłość czy po prostu przyzwyczajenie? Mamy dla ciebie kilka sygnałów, które świadczą o tym, że nie ma między wami miłości. Nie czujesz napięcia, jakie powinno towarzyszyć podczas oczekiwania spotkania. Kiedy myślisz o wspólnym spędzaniu czasu, czujesz ogromną niechęć. Wolisz robić wszystko, zamiast iść na spotkanie. Minęło kilka dni od waszego ostatniego spotkania, a ty ani przez chwilę nie myślisz o swojej drugiej połówce. Życie biegnie z tą osobą lub bez niej. To nie ma dla ciebie absolutnie żadnego znaczenia. W twoim życiu wydarzyło się coś (mniej lub bardziej) istotnego? Nawet przez chwilę nie czujesz chęci podzielenia się tym z tą osobą. Nie masz potrzeby przegadywania różnych spraw lub mówienia o tym, co się działo podczas dnia. Pamiętasz te motyle w brzuchu, które towarzyszyły ci na początku? Teraz to co najwyżej ćmy. Wasze rozmowy ograniczają się do jednozdaniowych odpowiedzi, nie żartujecie razem i w łóżku, zamiast namiętności, po prostu spotykacie się na sen. Brzmi znajomo? Chwytasz się ostatnich rzeczy, które was trzymają. Potrzebujesz konkretnego powodu, dla którego zakończysz relację. Jeśli jeszcze się nie rozstaliście to tylko dlatego, że żyjesz wspomnieniami i to cię trzyma. Nic więcej. Pamiętasz, kiedy ostatni raz powiedziałeś, że twoja partnerka ładnie wygląda? Albo kiedy powiedziałaś swojemu facetowi, że jesteś z niego dumna? Nie? No właśnie... I najgorsze. Nie tyle nie pamiętasz, co po prostu nie czujesz potrzeby mówienia tego. Nie odczuwasz potrzeby mówienia "kocham". A jeśli to mówisz to tylko wtedy, kiedy druga strona to robi, a ty nie chcesz wyjść na tego gorszego w relacji. Jeśli zastanawiasz się, czy kochasz, to jasny znak, że nie. Gdybyś był pewny swojego uczucia, odpowiedziałbyś bez zastanowienia. Spójrz na powyższe punkty. Jeśli nie możesz się zgodzić z większością z nich, oznacza to, że jesteś w szczęśliwej relacji i kochasz. Wtedy ci zazdrościmy!
Różnie się życie układa, nie zawsze jest się w związku z kimś z miłości - czasem okoliczności życiowe tak się układają, że jesteśmy z kimś, ale bez miłości.
Czy miłość może przetrwać, jeśli partnerów dzielą setki kilometrów? Jak ocalić związek na odległość, który siłą rzeczy zdominowany jest przez niepewność, tęsknotę i uczucie osamotnienia? To bardzo trudne - udaje się, gdy rozdzielenie partnerów jest tylko czasowe. Utrzymanie związku na odległość to poważne wyzwanie, które warto podjąć, jeśli bardzo zależy ci na drugiej osobie. Spis treściZłote zasady, jak utrzymać związek na odległośćZwiązek na odległość - Anna: Wyjechałam, by zarobić na rodzinęZwiązek na odległość - Kasia: Mąż w innym mieście robi karieręZwiązek na odległość - Marta: Znamy się głównie przez internet Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, jaki to komfort dla psychiki móc w każdej chwili przytulić się do ukochanej osoby, porozmawiać o codziennych utrapieniach, pijąc razem herbatę lub jedząc śniadanie po wspólnie spędzonej nocy. Niestety, w pogoni za pracą lub karierą coraz więcej ludzi decyduje się na rozłąkę. Coraz częstsze są też sytuacje, gdy partnerzy poznali się np. przez internet, mieszkają w innych miastach i spotykają się raz w miesiącu. Zwykle wtedy darzą uczuciem swoje wyobrażenie o tej drugiej osobie, bo tak naprawdę niewiele o niej wiedzą. Na dłuższą metę żadnej parze nie służy związek na odległość, bo jest w sprzeczności z naturalną potrzebą przebywania z kimś, kogo się kocha. Jednak kilometry nie muszą nas dzielić, świat stał się przecież globalną wioską i istnieje wiele możliwości codziennego komunikowania się. Można więc podtrzymać łączące nas więzi, potrzeba tylko dodatkowego zaangażowania. Złote zasady, jak utrzymać związek na odległość Decyzję o wyjeździe należy podjąć wspólnie, razem ustalić plan działania, zasady, na jakich ma funkcjonować związek i sposób komunikacji. Warto dać partnerowi coś, co będzie mu o nas przypominać. Trzeba kontaktować się ze sobą jak najczęściej: rozmowy telefoniczne, Skype, portale społecznościowe (wyznaczyć stałe dni i godziny, przyda się też kamera internetowa), SMS-y, listy. Opowiadajmy o tym, co się dzieje, ale ciepło, wesoło, bez wyrzutów, przywołujmy wspomnienia, mówmy o marzeniach i o tym, jak bardzo kochamy, unikajmy scen zazdrości, okazujmy zaufanie. Warto umówić się, że robimy coś identycznego, choć oddzielnie (czytamy tę samą książkę, artykuł, oglądamy film), potem o tym rozmawiamy. Odwiedzajmy się wzajemnie, a wtedy jak najwięcej rzeczy róbmy razem, celebrujmy wspólny czas. Nie zasypujmy partnera sprawami do załatwienia – związek na odległość narzuca przecież większą samodzielność w podejmowaniu decyzji. Podstawa to pozytywne myślenie, wynajdujmy plusy tej sytuacji (np. mam więcej czasu na swoje pasje), nie zamykajmy się w czterech ścianach, szukajmy towarzystwa, wspólnych przyjaciół. Poznaj historie trzech różnych związków, których bohaterowie z różnych powodów mieszkają na odległość. Każdą sytuację analizuje psycholog, który wyjaśnia mechanizmy działania i podpowiada co zrobić, żeby utrzymać związek. Związek na odległość - Anna: Wyjechałam, by zarobić na rodzinę Mieszkam w Londynie, już na stałe. Jestem pielęgniarką, mam dobrą pracę za przyzwoite pieniądze. Na początku było mi bardzo trudno, tęskniłam za rodziną. Monika i Marek to już nastolatki, ale przecież w tym wieku też potrzeba im matki. Martwiłam się, czy mąż i rodzice sobie poradzą. Wspólnie podjęliśmy decyzję o moim wyjeździe, bo to była jedyna szansa na poprawę finansów i możliwość podniesienia kwalifikacji. Myślałam, że za rok wrócę, a zdobyte doświadczenie zaowocuje podwyżką i awansem. Byłam pewna, że raz na 2 tygodnie przylecę do domu. W praktyce okazało się, że podróże do Polski są zbyt kosztowne, a w weekendy mam dyżury. Pozostał internet i telefon. Po roku wróciłam do kraju i wszystko było nie tak – ani podwyżki, ani awansu, a pieniądze szybko topniały. Gdy okazało się, że mogę wraz z rodziną przenieść się na stałe do Londynu, nie wahałam się ani minuty. Dzieci też się ucieszyły. Jedynym problemem okazał się mąż. Nie dał się przekonać, choć w Polsce nie ma stałej pracy. Mówił, że nie zna języka ani nikogo na miejscu i że się boi. Postawiłam wszystko na jedną kartę – albo jedziesz ze mną i z dziećmi, albo zostajesz sam. Nie spodziewałam się, że się uprze. Wyjechałam, a on się obraził. Źle się stało. Dzieciom potrzeba ojca i nie wystarczą im spotkania od święta. Mam wyrzuty sumienia. Czy popełniłam błąd, czy da się to naprawić? Nie chcę wracać do kraju, ale ciągle myślę o Piotrze. Czy czeka nas rozwód? Komentarz specjalisty: Annie na pewno nie było łatwo. Zmiana środowiska – kraju, kultury, języka, wyrzeczenia i rozłąka to koszty psychiczne, które musiała ponieść. Oczekiwała czegoś w zamian. Wydaje się, że nie znalazła wsparcia w mężu. Przed wyjazdem warto wspólnie ustalić, że on będzie ją regularnie odwiedzać, zobaczy, jak się tam żyje i oswoi się z nową sytuacją. Wtedy łatwiej o decyzję o przeprowadzce. Stawianie sprawy na ostrzu noża przez Annę nie pomogło Piotrowi, być może poczuł się przyparty do muru. Teraz trzeba zrobić wszystko, by nie doszło do rozwodu. Jeśli Annie zależy na mężu, warto, by się z nim porozumiała. Może w tym celu powinna przyjechać do Piotra. Polecam konsultację z udziałem mediatora. Związek na odległość - Kasia: Mąż w innym mieście robi karierę Gdy nadarzyła się okazja świetnej pracy, Marek wyjechał z naszego miasteczka do Warszawy. Kariera męża w wielkim mieście była kusząca także dla mnie. Ma służbowy samochód, poznaje wpływowych ludzi, a szef obiecał, że gdy pójdzie wyżej, to zabierze go ze sobą. Ciężko mi samej z dziećmi, bo wszystko zostało na mojej głowie. Pracuję do godz. 18, a tu jeszcze zakupy, gotowanie, pranie, wywiadówki. Marek przez cały tydzień nie dzwoni, bo ponoć pracuje od rana do nocy. Przyjeżdża w piątek wieczorem i zaczyna nadrabiać zaległości jako głowa rodziny. Rozstawia wszystkich po kątach, wymierza kary, a ja w tygodniu mam je egzekwować. Wieczorem się kłócimy, bo uważa, że każda zła ocena w szkole to moja wina, bo źle wychowuję dzieci. A ja naprawdę się staram. I tak po kolacji zamiast wytęsknionego sam na sam coraz częściej naciągam kołdrę na uszy. Marek bardzo się zmienił, odkąd wyjechał. Dawniej weekendy to było nasze rodzinne święto – dobry obiad, wspólne wyjście. Na początku czekaliśmy z dziećmi na te jego przyjazdy jak na nagrodę. Teraz jest inaczej. Oddychamy z ulgą, gdy nadchodzi czas pożegnania. Wiedziałam, że jak Marek wyjedzie, nie będzie mi łatwo, ale nie spodziewałam się, że przez tę rozłąkę zaczniemy się od siebie oddalać. Komentarz specjalisty: Nie da się nadrobić życia rodzinnego w kilka dni. Umyka bliskość, wsparcie i budowanie wspólnoty. Konieczna jest rozmowa i wspólne ustalenie planu dla rodziny. Katarzyna powinna się do niej przygotować. Dobrze, by w ten wieczór byli sami. W spokojnej atmosferze będzie w stanie powiedzieć o swoich obawach i oczekiwaniach wobec męża. Wiele łączy małżonków, warto więc celebrować chwile, gdy są razem. Krokiem w dobrą stronę jest również ustalenie nowego, przyjemnego „obowiązku” – zorganizowania przez każdego z rodziców zajęć dla całej rodziny, np. zimowej wyprawy na lodowisko, zwiedzania Warszawy pod wodzą taty. To umocni rodzinne więzy. Być może optymalnym wyjściem będzie przeprowadzka do męża? Związek na odległość - Marta: Znamy się głównie przez internet Mam 29 lat. Wszystkie koleżanki założyły rodziny. Szukałam szczęścia na portalu dla samotnych i znalazłam. Najpierw były maile, telefony, potem długie rozmowy przez Skype’a. Pamiętam, jak bałam się pierwszego spotkania. Wiedziałam, jak Tomek wygląda, bo kamerka internetowa pozwalała zobaczyć twarz, ale co z resztą? Czy mu się spodobam? Właśnie od tej pierwszej randki w realu zaczęła się nasza miłość. Trudna, bo dzieli nas 385 km. Oboje pracujemy i nie możemy sobie pozwolić na częste wyjazdy. I nie chodzi o pieniądze, bo Tomek dobrze zarabia, ale o czas. Mówił, że prowadzi jakieś interesy i musi trzymać rękę na pulsie. Unikał rozmów o pracy, ale wtedy nie zastanawiałam się nad tym. Mijały miesiące, uczucie się umacniało. Jednak rosło też osamotnienie i tęsknota. Dręczył mnie niepokój – czy nie poznał jakiejś dziewczyny? Na 35. urodziny Tomek zaprosił mnie na weekend do siebie, do Gdańska. Było cudownie. Pomyślałam, że mogłabym z nim zamieszkać. W banku, w którym pracuję, dowiedziałam się, że nie będzie problemu z przeniesieniem, bo w Gdańsku mamy filię. Jakież było moje zdziwienie, gdy na wieść o tym mój ukochany zdębiał! Niby się ucieszył, ale zaraz zaczął coś mówić o swojej firmie, że coś tam ma mi się nie spodobać. Pomyślałam, że albo mnie nie kocha, albo coś ukrywa. Postanowiłam to sprawdzić. Kilka dni potem wybrałam się do Gdańska. Od rana czekałam w taksówce po drugiej stronie ulicy. Wyszedł, wsiadł do samochodu i pojechał do centrum. Ja za nim. Zaparkował pod sex shopem i wszedł do środka. Mija kwadrans, drugi. Po godzinie postanowiłam sprawdzić. Nigdy nie byłam w takim miejscu! Za ladą stoi młody człowiek. Pytam o mężczyznę w skórzanej kurtce, który wszedł tu przed godziną. „Szefie, jakaś pani do pana” – on na to i zagląda na zaplecze... I wszystko stało się jasne – ten dobrze prosperujący interes to kilka sex shopów. Tomek już dawno chciał mnie ściągnąć do Gdańska, ale nie wiedział, jak mi powiedzieć, czym się zajmuje. W moim miasteczku sex shop to wciąż temat tabu. Nie wiem, co robić – mam dość czekania na maile, chcę budzić się przy nim co ranka. Komentarz specjalisty: Historia Marty i Tomka pokazuje, jak trudno dobrze poznać kogoś, gdy dzieli nas odległość. Można zbudować relację, ale trudniej o poważny związek oparty na zaufaniu. Partner, który na co dzień jest blisko, często nieświadomie opowiada nam o sobie, swoim życiu. Siedząc w pokoju obok, słyszymy, o czym rozmawia przez telefon, na mieście widujemy jego przyjaciół czy współpracowników. Wiele aspektów funkcjonowania staje się oczywistością, są nam dostępne od ręki. Teraz Marta ma problem, zaangażowała się bowiem, nie znając podstawowych informacji dotyczących Tomka. Na szczęście wyjaśniła się ważna kwestia, jaką jest zawód partnera. Warto, aby Marta potraktowała to jako szansę na poważną rozmowę, powiedziała szczerze o swoich oczekiwaniach i wysłuchała Tomka, tego, jak on widzi ich wspólną przyszłość. Wyjazdowe spotkania nie zastąpią przecież codzienności. Marta musi zdecydować, co jest dla niej priorytetem: opinia innych czy własne szczęście. Jeśli oboje bardzo chcą spróbować, można pomieszkać razem, np. w czasie urlopu. Decyzja o przeprowadzce powinna być przemyślana. miesięcznik "Zdrowie" Janina Granas-Olewińska | Konsultacja: dr Alicja Waszkiewicz, psycholog, specjalista ds. komunikacji z Uniwersytetu Warszawskiego Jak żyć z cholerykiem? Wykorzeniając fałszywe przekonania i mówiąc sobie STOP!, ilekroć przyłapiesz się na powtarzaniu w myśli wymienionych wyżej stereotypów. Świadomie podważaj fałszywe przekonania i zastępuj je innymi, np. w miejsce "gniew mija, a miłość trwa wiecznie" mówisz sobie: "gniew może zniszczyć miłość".

Pragnienie posiadania rodziny, ustabilizowanego życia, bycia kochaną oraz w niektórych przypadkach kierowanie się presją opinii społecznej sprawia, że kobiety decydują się na związek bez miłości. Czy takie rozwiązanie może przynieść upragnione szczęście?W dawnych czasach małżeństwa były aranżowane przez rodziców chłopaka i dziewczyny, sami zainteresowani zazwyczaj nie mieli w tej kwestii nic do powiedzenia. Współcześnie w Polsce mamy ten komfort, że kobieta sama postanawia, kto będzie jej wybrankiem. Pomimo tego, wiele z nich decyduje się na partnerstwo, które nie opiera się na uczuciu miłości. Dla niektórych ważniejsza jest stabilizacja i bezpieczeństwo. Dostatnie życie, brak trosk o kwestie finansowe oraz zero wyrzeczeń czasami oddziałują bardziej niż motyle w brzuchu. Zwolenniczki relacji opierających się na przyjaźni argumentują swoją decyzję tym, że zakochanie i fascynacja przemijają. Po latach związku pozostaje jedynie frustracja, wzajemne pretensje. Często towarzyszy temu również niepewność finansowa. Czy warto tak ryzykować? Ich zdaniem nie. Ładna biżuteria, cotygodniowe wypady na zakupy, wizyty w salonach piękności i zagraniczne wyjazdy są im w stanie zrekompensować brak życia przychodzi i odchodzi, a lata lecą. Spokojny dom, śmiech dzieci, rola pani domu to dla niektórych kobiet priorytet. Kończą studia, zaczynają pracować i patrzą jak ich szczęśliwe koleżanki zaręczają się, wybierają białe suknie, a potem rodzą gromadkę pociech. One jednak nadal pozostają samotne. Kiedy spotykają się w gronie swoich przyjaciółek słyszą tylko: „To jak tam, poznałaś kogoś?” albo wyłapują ukradkowe, dwuznaczne uśmiechy i jednoznaczne spojrzenia. Czują się gorsze, niepotrzebne. Co prawda bycie singlem jest modne, ale głęboko w świadomości ludzi pozostaje zakorzenione przeświadczenie, że samotna kobieta po 30. to niespełniona i pechowa osoba (której być może nikt nie chce albo coś z nią nie tak…). Bycie żoną i matką jest, zdaniem wielu, jedyną słuszną i gwarantującą szczęśliwe życie rolą. Dlatego niektóre panie zrezygnowane wchodzą w związki z mężczyznami, których nie kochają. Widząc na ulicach szczęśliwe, zakochane pary, tłumaczą sobie, że przecież ich mężem jest dobry człowiek, mają cudowne dziecko, niczego im nie brakuje. Nawał obowiązków powoduje, że na co dzień rzadko myślą o swoim życiu, trudne momenty pojawiają się przeważnie porą nocną, kiedy dochodzi do miłosnych zbliżeń. Wiele kobiet, będących w takiej sytuacji, poznaje potem kogoś po latach i wchodzi w niezobowiązujące relacje. To z kolei rodzi wyrzuty sumienia, że ranimy innego człowieka, który nas kocha, a także frustrację, że tej ukochanej osobie możemy poświęcić tak mało czasu. Posiadanie dzieci dodatkowo komplikuje się, że ideałem mężczyzny jest niegrzeczny facet z dobrymi manierami. Czy to prawda? Chyba coś w tym jest. Zakochujemy się przeważnie w przystojnych, bezczelnych i wygadanych chłopakach. Na tych zwyczajnych, miłych i zachowawczych zwracamy uwagę znacznie rzadziej. Niestety ten wymarzony typ ma zazwyczaj duże powodzenie i często wykorzystuje to, raniąc zakochane w nim kobiety. Niejednokrotnie taki cios powoduje, że boimy się ponownie zakochać albo należymy do tego gatunku osób (jeżeli możemy o takim mówić), które kochają tylko raz w życiu. Owa obawa przed kolejnym zranieniem bądź przekonanie o tym, że już nigdy nie poczujemy czegoś podobnego, popychają kobiety w ramiona tych dobrych i spokojnych mężczyzn, którzy otaczają je czułą opieką. Choć w tych związkach zazwyczaj im czegoś brakuje, znajdują pewną formę szczęścia. Wiele z nich mówi też, że uczucie przychodzi z czasem. Co prawda nie opiera się na silnej chemii, jednak ma silniejsze podstawy. Składają się na nie zaufanie i przyjaźń. Co tu ukrywać, większość z nas to jednak niepoprawne romantyczki, które już od dzieciństwa snują marzenia o księciu na białym koniu. Kobiety, które na pierwszym miejscu stawiają miłość i nie wyobrażają sobie związku bez tego uczucia, nazywają pozbawione go relacje układem. Trudno odmówić im racji. Poświęcamy swoją uwagę i oddajemy ciało w zamian za pieniądze, ustabilizowane życie, spokojny dom, rodzinę oraz inne rzeczy, które wydają nam się ważniejsze niż trwające kilka lat uniesienia. Przeciwniczki realistycznego myślenia twierdzą, że choć chwile gwałtownych miłosnych wzlotów faktycznie mijają, związek wchodzi potem w głębszą fazę. Natomiast to, czy przetrwa, zależy od obojga warto zatem decydować się na związek bez miłości? Przede wszystkim powinnyśmy zastanowić się, co w życiu jest dla nas najważniejsze. Czy będziemy umiały spędzić całe życie z człowiekiem, którego nie kochamy? Co będzie, jeśli po latach poznamy innego mężczyznę i obdarzymy go uczuciem, a będziemy już posiadały nie tylko męża, ale i dzieci? Na te pytania każda samotna kobieta musi odpowiedzieć sobie do odwiedzenia naszego sklepu. Pod tym adresem znajdziecie sukienki idealne na romantyczną kolację we dwoje.

. 312 70 236 336 313 468 480 223

jak żyć w związku bez miłości