OLEJ LNIANY - WIGILIJNA TRADYCJA ️ Jeszcze jakieś pięćdziesiąt lat temu nie tylko każdy region, ale niemalże każda wieś miała swoje, miejscowe regionalne potrawy wigilijne. Ściśle zachowywałaZaplanuj pobyt atrakcje 504 979 855 Łabunie wwwe-mailfacebook www facebook Ruszów 9; 22-437 Łabunie biuro@ Olejarnia Świąteczna w Ruszowie to mała rodzinna firma. Jest najdłużej działającym zakładem na Roztoczu, produkującym olej metodą tradycyjną. Jest częścią Gospodarstwa Olechata, położonego wśród roztoczańskich pól w Dolinie Górnej Łabuńki. Tym dziedzictwem właściciele chętnie dzielą się z odwiedzającymi gośćmi podczas pokazów czy zajęć edukacyjnych. Obiekt daje możliwość zakupu lokalnych produktów, a także wypożyczenia zabytkowych rowerów. Produkowane oleje są wyróżniane prestiżowymi nagrodami. Doceniane są za niespotykany smak i zapach oraz właściwości zdrowotne. Do tłoczenia oleju używa się tylko lokalnych surowców starannie wybranych i nie dosuszanych glifosatami. Oleje są tłoczone na zimno na dwa sposoby: "bite tradycyjnie" produkowane metodą sprzed 100 lat oraz "Na zdrowie!" wyciskane przy użyciu najnowszej technologii jeszcze w niższych temperaturach. Skontaktuj się z nami Lubelska Regionalna Organizacja Turystyczna Projekt „Roztocze – tutaj naturalnie odpoczywam” współfinansowany ze środkówMinisterstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Po naszym ubiegłorocznym występie teatralnym w Bolesławcu, tamtejsi seniorzy stwierdzili, ze nie będą gorsi: przygotowali swoją sztukę i złożą nam rewizytę teatralną. Postanowiliśmy troszkę rozszerzyć temat i wspólnie stworzyć I Festiwal teatralny seniorów.
GAJA Bartłomiej Urjasz Biadoliny Szlacheckie 228 32-828 Biadoliny Szlacheckie NIP: 873 282 53 71 REGON: 365001778 Kontakt mailowy: sklep@ Kontakt telefoniczny: 695 617 800 (kontakt od poniedziałku do piątku, w godzinach 8:00-16:00) Nr konta: ING Bank Śląski S. A. 86 1050 1562 1000 0092 2886 9518
magia jesieni w ogrodzie W dniach 16-17 września zapraszamy do Iłowej na II edycje jesiennego święta „Magia Jesieni w Ogrodzie”. W kulinarnej roli głównej wystąpi „Kartofel”….OpinieReferencje Ta firma nie posiada jeszcze opinię Barwy Zdrowia Tomasz ObszańskiFirma Barwy Zdrowia zajmuję się produkcją oraz sprzedażą żywności ekologicznej. Produkujemy ekologiczne oleje lniany i rzepakowy, siemię Tarnogród, Bilgorajska 150791 444... 070więcej Zobacz jak zostać liderem branży Żywność - Ruszów Alkohole (0)Dodatki do żywności i konserwanty (0)Garmażeria (0)Kawa i herbata (0)Konserwy (0)Lody i desery (0)Mąka i wyroby mączne (0)Makarony (0)Maszyny do produkcji żywności (0)Mięso i wędliny (0)Mrożonki (0)Napoje bezalkoholowe (0)Piekarnie i cukiernie (0)Przyprawy i koncentraty (0)Pszczelarstwo (0)Ryby i owoce morza (0)Sklepy spożywcze (0)Tłuszcze i oleje (1)Warzywa i owoce (0)Wyroby cukiernicze (0)Wyroby mleczarskie (0)Żywność dietetyczna i "zdrowa" (0)Żywność dla dzieci (0)Żywność sucha i sproszkowana (0) Zmień miejscowość LublinZamośćŁukówChełmPuławyBiała PodlaskaLubartówKrasnystawKraśnikHrubieszówBiłgorajŚwidnikŁęcznaTomaszów LubelskiJanów Lubelski Zamknij
Olejarnia Swiateczna from buying, selling or collecting? Manage your Ruszow collection in the catalogue on LastDodo.To znane powiedzenie sprawdziło się , kiedy w dniu 23 kwietnia 2014 roku udaliśmy się jako pielgrzymi do Rzymu, by uczestniczyć w wielkim epokowym wydarzeniu jakim miała być kanonizacja dwóch Papieży, w tym Polaka Jana Pawła II. Nasza grupa była niewielka i liczyła dwóch Ojców Franciszkanów i sześć osób świeckich. Pomysłodawcą wyjazdu, organizatorem, pilotem, tłumaczem, przewodnikiem oraz opiekunem grupy (prowadzącym również samochód) był Ojciec dr Andrzej Zalewski – Proboszcz Kościoła Zwiastowania NMP w Zamościu. Kościół znajduje się pod opieką duszpasterską Ojców Franciszkanów. Zgodnie z ustalonym programem, pierwszy nocleg mieliśmy w Bratysławie, w klasztorze franciszkańskim. Rano 24 kwietnia wyruszyliśmy w kierunku Padwy. Ok. dotarliśmy do Campo San Piero w pobliżu Padwy, do klasztoru Ojców Franciszkanów. Po kolacji, na którą zostaliśmy zaproszeni przez gwardiana klasztoru, zwiedzaliśmy miejsca związane ze św. Antonim. Ojciec gwardian pięknie opowiedział nam o życiu Świętego, słynącego z kazań i szczególnego daru wymowy. Te cechy powodowały, że wokół Świętego gromadziły się wielkie tłumy słuchaczy. Zobaczyliśmy orzech, na którym lubił przesiadywać Święty i modlić się oraz kapliczkę, gdzie Świętemu pewnej nocy ukazało się Dzieciątko Jezus. Ciekawostką jest to, że liście na orzechu pojawiają się dopiero ok. 13 czerwca – przed dniem imienin św. Antoniego. Atmosfera wieczoru magiczna. Opowieść o św. Antonim, sceny z jego życia umieszczone w plenerze i delikatnie podświetlone, pachnące białe kalie, dziko rosnące w rowie, tworzyły niejako przedsmak raju. Następnego dnia, 25 kwietnia, po Mszy Świętej, w której uczestniczyliśmy wraz z wiernym i naszymi dobrodziejami, którzy przygarnęli nas pod swój dach, pociągiem udaliśmy się do Wenecji. Zwiedzanie Wenecji to wznoszenie się i opadanie po niezliczonych mostkach, przerzuconych przez liczne kanały, to niespotykana architektura, na którą składają się wytworne pałace i świątynie. Najsłynniejsza świątynia to Bazylika św. Marka. Okazałą bryłę bazyliki, wielokrotnie przebudowywanej, zdobią barwne mozaiki, które w szczególny sposób prezentują się w ostrym słońcu południa. W dniu, w którym byliśmy odbywały się główne uroczystości związane ze świętem patrona Wenecji – świętego Marka. Nadzwyczajnym pięknem zachwyca Pałac Dożów, zwieńczony ażurową attyką, otoczony z trzech stron renesansowym dziedzińcem. Plusk wody w kanałach, gondole, muzyka dobiegająca z dziedzińca (wykonywana na żywo), wspaniała architektura, tworzą klimat, który sprawia, że chce się tu powrócić. Z Wenecji, pociągiem ( który jak na ironię się popsuł co opóźniło nasz wyjazd) udaliśmy się do Padwy, zaś Ojciec Andrzej pojechał po nasz samochód. Z ojcem Arkadiuszem „zdobywaliśmy” Padwę. Pierwsze kroki skierowaliśmy na plac Prato della Valle w kształcie elipsy. Wokół centralnie położonej wyspy oblanej wodą, znajduje się 87 posągów zasłużonych mężów stanu. Wśród nich, przy samym przejściu przez mostek, zauważyłam figurę przystojnego młodzieńca z bujnymi, kręconymi włosami. To nasz dobry znajomy, przedstawiony jako student Uniwersytetu Padewskiego – Jan Zamoyski. Być w Padwie i nie odwiedzić św. Antoniego ? Ponieważ czasu było już niewiele, nie zważając na upał i pęcherze na stopach, pobiegliśmy do Bazyliki św. Antoniego. Monumentalna i jednocześnie malownicza bryła Bazyliki zachwyca zewnętrznym wyglądem. Wnętrze jeszcze bardziej okazałe i dostojne poznawaliśmy dzięki polskiemu przewodnikowi. To zasługa naszych Ojców, którzy na każdym kroku spotykali znajomych Franciszkanów, przez co nie czekaliśmy w kolejkach do zwiedzania. Wewnątrz obejrzeliśmy wspaniałe relikwiarze z aparatem głosowym św. Antoniego oraz grób, gdzie jest pochowany. To miejsce ma szczególnie magiczną moc. Tu wydarzyło się wiele cudów. Ściana grobu, od dotyku pielgrzymów jest ciepła. My też dotknęliśmy tego niesamowitego miejsca powierzając Świętemu swoje sprawy. Obok Bazyliki znajduje się punkt informacji turystycznej, w której pozostał po nas ślad, moja czerwona czapeczka z napisem „ Zamość miasto idealne” z zarysem starego miasta. Dodam, że przed wyjazdem z Zamościa cała nasza grupa została wyposażona w takie czapeczki. Z Padwy pojechaliśmy do Rzymu. Noclegi mieliśmy na przedmieściach Rzymu. Na miejsce dotarliśmy ok. godz. trzeciej nad ranem w dniu 26 kwietnia. Należało dobrze odpocząć i przygotować się do najważniejszego wydarzenia i celu naszej pielgrzymki – uczestnictwa we Mszy św. na Placu św. Piotra i kanonizacji dwóch Papieży. W godzinach południowych pojechaliśmy do SERAPHICUM – Papieskiego Instytutu Teologicznego im. św. Bonawentury. Z tego miejsca po Rzymie poruszaliśmy się metrem. Przed wyruszeniem do Watykanu, została odprawiona przez naszych Ojców w kaplicy Msza Święta. Pokrzepieni duchowo, zaopatrzeni w składane krzesełka, malutkie odbiorniki radiowe, ciepłe kurtki i wszystko co potrzebne by spędzić noc na ulicy, wyruszyliśmy w dalszą pątniczą drogę. Byliśmy skupieni. Każdy z nas myślał (jak się potem okazało), czy podołamy naszemu wyzwaniu i czy dotrzemy do tak upragnionego celu. Bez problemu weszliśmy na Plac św. Piotra. Jednak nasza radość nie trwała długo, gdyż ok. godz. 18-tej służby porządkowe zaczęły wypraszać pielgrzymów z placu i zamykać także boczne ulice. Nad Rzym nadciągała burza, zaczął padać deszcz. Szukaliśmy miejsca gdzie spędzić noc i w odpowiednim czasie wyruszyć w kierunku placu św. Piotra. Mieliśmy trochę szczęścia ponieważ doszliśmy do Castel Sant Angelo i ulokowaliśmy się w pobliżu murku okalającego fosę zamku tak, że swobodnie rozstawiliśmy krzesełka, by odpocząć i troszkę się zdrzemnąć. W tym czasie napływały tłumy pielgrzymów i robiło się coraz ciaśniej. Wokół słychać było przede wszystkim polską mowę, śpiew i modlitwy przeważnie po polsku. Około półnoicy padło hasło, że ruszamy. Kto nie zdążył zebrać swoich rzeczy, a zmęczeni ludzie usypiali na rozłożonych na ulicy karimatach i śpiworach, zostawiał je, co utrudniało poruszanie się w ogromnym tłoku. Pokonanie ok. stu metrów zajęło nam godzinę. Na głównej ulicy prowadzącej do Placu św. Piotra byliśmy ok. pierwszej w nocy, tj. 27 kwietnia. Stojąc na Via della Conciliazione widzieliśmy przed sobą Bazylikę św. Piotra. Czy uda się tam dojść? To pytanie miało pozostać na kilka godzin bez odpowiedzi. Co pewien czas przesuwaliśmy się powoli ku przodowi. Noc była ciepła, w tłumie wręcz gorąco. Otaczający nas pielgrzymi, tak jak my – nie skarżyli się, nikt nie narzekał. Wokół powiewały flagi chyba z każdego zakątka świata, z przewagą polskich. Co pewien czas pomiędzy śpiewy i modlitwę w różnych językach, wdzierał się przejmujący sygnał karetek pogotowia ratunkowego. W czasie dłuższego postoju udało mi się usiąść na krawężniku ulicznym. Jaka to była wielka ulga! Obok mnie siedziała Polka, która na te wielkie uroczystości przyleciała ze Stanów Zjednoczonych. W czasie rozmowy czas oczekiwania płynął szybciej. Ona marzyła o lodach przy fontannie di Trevi, ja o gorącej herbacie… Kiedy nad Rzymem wstawał poranek byliśmy coraz bliżej upragnionego celu, coraz wyraźniej widać było Bazylikę św. Piotra. Zmęczenie i brak snu przez tyle godzin coraz bardziej dawało znać o sobie. Czy można przysnąć stojąc? Można. Tłum podtrzymywał z każdej strony. Kiedy byliśmy już blisko przejścia w kierunku ogrodzenia placu św. Piotra, za nami zamknięto bramki i podano informację, że już nie ma wejścia. Jeszcze tylko należało pokonać bramki pod kolumnadą, ponieważ służby watykańskie dokładnie sprawdzały nasze osobiste rzeczy i już byliśmy u celu naszej pątniczej drogi. Było to około : 30 w niedzielę. Przebycie niecałych 550 m Via della Conciliazione zajęło nam prawie osiem godzin. Z wielkiej radości, że jesteśmy na Placu św. Piotra i będziemy tak blisko uczestniczyć w tym epokowym wydarzeniu, ze łzami wzruszenia padliśmy sobie w objęcia. Po ulokowaniu się w pobliżu kolumnady czekaliśmy na rozpoczęcie uroczystości. O godz. 10-tej Litanią do Wszystkich Świętych rozpoczęła się Msza święta koncelebrowana przez Papieża Franciszka. Następny punkt uroczystości to prośba o wpisanie w poczet Świętych Jana XXIII i Jana Pawła II. Po trzykrotnym przedstawieniu prośby Papieżowi Franciszkowi ogłosił on uroczyście: „ Na chwałę Trójcy Przenajświętszej, dla wywyższenia katolickiej wiary i wzrostu chrześcijańskiego życia, na mocy władzy naszego Pana Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła, a także Naszej, po uprzednim dojrzałym namyśle, po licznych prośbach o pomoc Bożą i po wysłuchaniu opinii naszych Braci w biskupstwie orzekamy i ogłaszamy świętymi błogosławionych Jana XXIII i Jana Pawła II i wpisujemy ich w poczet świętych i polecamy, aby w całym Kościele byli oni czczeni z oddaniem pośród świętych. W imię Ojca i Syna I Ducha Świętego”. Po tych słowach zerwała się burza oklasków. Radość, wzruszenie, łzy w oczach! Przeżycia duchowego nie da się opisać. Wielkie szczęście i wdzięczność Panu Bogu za to, że pozwolił pokonać nasze wszystkie trudy i słabości, umożliwił być tak blisko i uczestniczyć w tym historycznym wydarzeniu, jakim była podwójna kanonizacja oraz niesamowity zbieg okoliczności, kiedy w jednej uroczystości uczestniczyło dwóch papieży – emerytowany i obecny. Po tych wielkich przeżyciach i emocjach, zmęczeni lecz szczęśliwi, by uniknąć na miejscu tłoku w metrze, poszliśmy wzdłuż Tybru do dalszej stacji metra. Dzięki szerokim znajomościom w Wiecznym Mieście naszego Ojca Andrzeja, który na każdym prawie kroku spotykał znajomych Ojców Franciszkanów, zostaliśmy przez nich zaproszeni na kawę. Po tylu nieprzespanych godzinach i wielkich emocjach ta kawa była chyba najlepszą z dotychczas wypitych! Ojcowie również nas nakarmili i po krótkim odpoczynku dojechaliśmy metrem do Seraphicum, skąd samochodem wróciliśmy do miejsca zakwaterowania. Następnego dnia, 28 kwietnia udaliśmy się na zwiedzanie Rzymu. Naturalnie naszym przewodnikiem był Ojciec Andrzej. Zwiedzanie zaczęliśmy od podziwiania starożytnej architektury z Koloseum, Kapitolem, Forum Romanum, kościołem Santa Maria in Aracoeli z cudowną figurką Dzieciątka Jezus – Santo Bambino. Do kościoła prowadzą monumentalne schody powodujące zawrót głowy, lecz warto je pokonać i wejść do środka. Zwiedziliśmy też kościół św. Jakuba i Filipa, w którym min. znajduje się miejsce pierwszego pochówku Michała Anioła; byliśmy przy fontannie di Trevi i Placu Hiszpańskim oraz przed figurą Matki Bożej. Tu zawsze 8 grudnia przybywał Jan Paweł II, by Matce Bożej ofiarować kwiaty. Po zejściu ze schodów hiszpańskich, metrem pojechaliśmy na Plac św. Piotra. Oczekiwanie na wejście do Bazyliki zajęło nam ponad 2 godz. Po nawiedzeniu Grobu św. Jana Pawła II i Jana XXIII i zwiedzeniu grot watykańskich, weszliśmy na kopułę bazyliki, skąd widać było panoramę Watykanu i całego Rzymu. Nadchodził wieczór. Stojąc na Placu św. Piotra raz jeszcze ogarnęliśmy wzrokiem to święte miejsce i żegnając się z naszymi Świętymi odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Pełni wrażeń wróciliśmy do miejsca zakwaterowania. Wieczorem zapadła decyzja, że zostajemy dłużej i następnego dnia udajemy się do Asyżu. Po drodze do Asyżu zatrzymaliśmy się obok kościoła Santa Maria w Rivatorto, miejscu związanym z kultem św. Antoniego. Tu powstała pierwsza wspólnota franciszkańska. W świątyni znajdują ubogie chatki – Święte Tugurium, w których mieszkali pierwsi zakonnicy. Przed nami, w niewielkiej odległości, w słońcu jaśniały mury Asyżu, miasta położonego w górzystym regionie Umbrii. Krętą, wspinającą się w górę drogą dojechaliśmy do położonej na wzgórzu Bazyliki św. Franciszka, wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Klasztornymi krużgankami przeszliśmy (turyści tędy nie chodzą) do dolnego Kościoła. Takie względy mieliśmy dzięki znajomości naszych Ojców i uprzejmości jednego z tutejszych Ojców, pochodzącego z Horyńca Zdroju. Po Mszy św. odprawionej przede wszystkim dla Polaków przeszliśmy do krypty, w której znajduje się Kaplica Grobu św. Franciszka. Usytuowany w centralnym punkcie kaplicy grobowiec – surowy kamienny sarkofag – otacza ozdobna krata. Odwiedzający to miejsce wsuwają kartki z prośbami do Świętego. My, po indywidualnej adoracji również poleciliśmy Biedaczynie z Asyżu swoje sprawy. Muszę dodać, że to miejsce jest w jakiś sposób wyjątkowe. Zmusza do refleksji i zadumy, analizy nad tym, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Kiedy jesienią ubiegłego roku, z czystej ciekawości poprosiłam Ojca Proboszcza o książki opisujące życie, miejsca i działalność św. Antoniego i św. Franciszka nie myślałam, że tak szybko odwiedzę te miejsca. Czy to przypadek, czy zrządzenie Opatrzności? Ostatnim punktem naszego pielgrzymowania była Bazylika Matki Bożej Anielskiej, kolebka zakonu franciszkańskiego, w której wnętrzu znajduje się Porcjunkula. Porcjunkula – mała cząsteczka – to mały, jednonawowy kościółek odbudowany własnoręcznie przez św. Franciszka. Obecny kościół osłania to miejsce. Obok znajdowały się szałasy, w których zamieszkiwali współbracia św. Franciszka. Poprzez krużganek dochodzi się do ogrodu różanego, gdzie rosną róże bez kolców. Pierwotnie rosły one w pobliżu celi Świętego. W chwili ludzkiej słabości, nie chcąc ulec pokusie odejścia od obranej drogi życia, rzucił się w nie. W tym momencie róże straciły kolce, by nie ranić ciała. Pozbawione kolców róże można oglądać dziś z krużganku przez szybę. Z tego miejsca udaliśmy się w drogę powrotną. Na nocleg do Bratysławy dotarliśmy ok. trzeciej nad ranem w dniu 30 kwietnia. Pomimo późnej pory, nasi ojcowie czekali na nas. Po krótkim odpoczynku, pożegnawszy naszych miłych Ojców i Braci (przyszłych Franciszkanów) udaliśmy się w drogę powrotną do kraju. Zmęczeni, lecz bardzo szczęśliwi, do Zamościa dotarliśmy około północy. Czas naszego pielgrzymowania minął bardzo szybko. O zmęczeniu zapomnieliśmy jeszcze szybciej. Pozostała radość, że było nam dane pokonać i udźwignąć wszystkie trudy. Nagroda – to uczestnictwo w tak historycznym wydarzeniu i niezwykłe chwile, które mogliśmy przeżyć. A to wszystko dokonało się dzięki Ojcu Andrzejowi Zalewskiemu – Proboszczowi naszego Kościoła. Bez Jego inicjatywy, zaangażowania i trudu nie byłoby tych niezwykłych przeżyć. tekst i zdjęcia Joanna Budzyńska, przewodnik Koła Przewodników PTTK im. Róży i Jana Zamoyskich w Zamościu Wieczorną mszą o rozpoczęły się w zwierzynieckim „Kościółku na wodzie”, uroczystości poświęcone jego patronowi, Świętemu Janowi Nepomucenowi. Czczony w Zwierzyńcu od XVIII w., szczególną cześć odbiera podczas corocznego, uroczystego odpustu w dniu 21 maja. Towarzyszy mu, zapoczątkowana jeszcze przez ks. Emila Wojtasia w 1997 r., specyficzna procesja eucharystyczna, która odbywa się w łodziach, płynących po wodach kościelnego stawu. Wodne Procesje należą do zwyczajowych obrzędów, związanych ze św. Janem Nepomucenem. W naszym kraju raczej należą do unikatowych. Obrzęd przywędrował z Pragi, gdzie święto to organizuje się, prawie nieprzerwanie, od trzystu lat (od 1715 r.). Na praskie uroczystości sprowadzane są nawet weneckie gondole. Procesjom tym towarzyszą: muzyka, śpiewy i salwy armatnich strzałów znad brzegów Wełtawy. Święto, nazywane w Czechach – Navalis- wznowiono (po kolejnej przerwie) w 2009 r. W Pradze szlak procesji przebiega z Katedry na Hradczanach, przez Most Karola do kościoła św. Franciszka. W procesji niesiony jest relikwiarz św. Jana Nepomucena. Wzorem praskim takie procesje organizuje się w wielu miejscach kultu św. Jana Nepomucena. Dawniej spławiano na wodę, strojnie ozdobione łodzie, także z figurą świętego (w formie zmarłego Jana) które płynęły po rzece, stawie, w orszaku wiernych, przy towarzyszącej im muzyce i śpiewach. Tym samym zwyczajem, odbywają się uroczystości ku czci św. Jana Nepomucena w Zwierzyńcu. Tłum odświętnie odzianych ludzi zasiada nad brzegiem kościelnego stawu, zajmuje miejsca na mostku prowadzącym do świątyni, na długo przed rozpoczęciem mszy. Na brzegu czekają łodzie i kajaki, przygotowane na moment rozpoczęcia procesji. Niewielki kościółek wypełnia młodzież, która w tym dniu dostąpi sakramentu bierzmowania. Przygotowywani do tych uroczystości od kilku dni, przez Ojców Redemptorystów z Krakowa, przyjmą sakrament z rąk Biskupa Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, bp Mariana Rojka. Ten dostojny Gość, witany serdecznie przez proboszcza zwierzynieckiej Parafii MB Królowej Polski, ks. Błażeja Górskiego, przez młodzież i ich rodziców, podczas mszy wielokrotnie nawiązał do postawy świętego Jana Nepomucena w swoim słowie, skierowanym do wiernych. Przytaczał wiernym przykładną postawę świętego z XIV w., kiedy ten usłyszawszy głos Bożego wołania, poszedł za nim. Chociaż ta posługa kapłańska kosztowała Jana utratę życia, a wcześniej męczeństwo, którego zaznał nie chcąc ujawnić tajemnicy spowiedzi, nie zdradził tego co zawierzono Chrystusowi. Biskup wyjaśnił jednak, że nauka płynąca z męczeństwa św. Jana obowiązuje nas wszystkich, każdego bez wyjątku, nie tylko duchownych. Młodzieży, która przyjmowała w tym dniu sakrament bierzmowania biskup przekazał przesłanie, aby realizowali w życiu otrzymane właśnie dary Ducha Świętego, w tym miłość bliźniego. Za tę miłość bowiem Jan Nepomucen, i wielu po nim, zapłacił swoim życiem. Tak jednak umiłował Chrystusa, że nie zdradził Go pomimo cierpienia, jakie mu zadawano. „Wszechmogący Wieczny Boże, przez Ciebie umocniony św. Jan Nepomucen aż do śmierci gorliwie bronił wolności Kościoła. Spraw przez jego wstawiennictwo, abyśmy nieustraszenie walczyli w obronie sprawiedliwości i prawdy.” Kościółek na Wodzie, podczas całej mszy skąpany był niejako mistycznym światłem zachodzącego słońca, którego promienie rozjaśniały wnętrze przez okna. Na spowitych tą poświatą duchownych, młodzież i świadków ich bierzmowania, spoglądał z umiłowaniem na twarzy św. Jan Nepomucen z ram iluzjonistycznego ołtarza. Był najważniejszym świadkiem tego misterium, obecnym tego dnia także w sercach wszystkich zebranych tu wiernych. Kiedy zakończyło się bierzmowanie młodzieży, przeprowadzone na mostku nad stawem, sprawnie acz z wielkim dostojeństwem i miłością, rozpoczęła się oczekiwana procesja. Można powiedzieć, że przebiegała ona w dwóch płaszczyznach, aczkolwiek równocześnie. W tym samym czasie kiedy wyruszała procesja na łodziach, część wiernych dokonywała pieszego obejścia wokół kościółka. Niesiono umajone feretrony i obrazy, na początku ze św. Janem Nepomucenem, dalej z Matką Bożą i innymi świętymi. Procesja owa skupiała ludzi od najstarszych po dzieci, ubrane odświętnie w stroje ludowe i komunijne alby. Sunęła owa grupa powoli, z dostojeństwem wśród modłów i śpiewów, obserwując bacznie procesję, która w takim samym rytmie poruszała się w łodziach po wodzie, w ciszy i rozmodleniu. Towarzyszył im modlitewny śpiew wiernych zebranych na brzegach stawu i obok kościółka. Ową „Wodną Procesję” rozpoczyna się tuż przy brzegu stawu, od strony kościoła. Z prawej strony mostka, łączącego kościół na wyspie z placem, na którym drewniana dzwonnica i święta figura MB, wyznaczają jakby przedłużenie przestrzeni sakralnej. Kościółek jest zbyt mały, aby pomieścić wszystkich parafian. Majowa pogoda w tym roku sprzyjała tej liturgii na świeżym powietrzu. Dwie małe kładki umożliwiają wejście do łodzi i potem zejście ponownie na ląd osób duchownych. Reszta łodzi i kajaków cumuje po przeciwnej stronie mostu. Cała ta wodna podróż, w której ksiądz biskup, cały czas stoi w płynącej łodzi, trzymając monstrancję i adorując Najświętszy Sakrament trwa około 15 minut. Na osobach, które obserwują to osobliwe zjawisko po raz pierwszy w życiu, wywiera ono niezwykłe wrażenie. Słychać wokół głosy zachwytu ludzi, którzy niejednokrotnie przybyli tu z bardzo daleka na odpust ku czci św. Jana Nepomucena. W wodnej procesji biorą udział także dzieci pod opieką starszych. Łodzie z daleka migają światełkami pochodni trzymanych przez płynących. Kult św. Jana Nepomucena obrósł różnymi obrzędami, ale ta wodna eucharystyczna procesja jest wyjątkowa, tym bardziej, że należy do rzadkości w kraju. Bywa, że wierni sypią kwiaty do wody, że ubierają kwiatami ramiona mostu, a brzegi stawu zdobią maikami z zielonych gałęzi. Tylko pieśni, tych typowo nepomuckich, brak jeszcze. Po procesji odbyło się błogosławieństwo wiernych Najświętszym Sakramentem. Osobiście Biskup Marian Rojek pobłogosławił matkom z małymi dziećmi, wręczając obrazek z Aniołem Stróżem, na pamiątkę tego błogosławieństwa. W uroczystościach ku czci św. Jana Nepomucena uczestniczyła także liczna grupa z Koła Przewodników PTTK im. Róży i Jana Zamoyskich, których kapelanem jest od lat ks. Błażej Górski, obecnie proboszcz Parafii MB Królowej Polski w Zwierzyńcu. Po uroczystościach była chwila na rozmowę i wspólne zdjęcie z ks. Błażejem i ks. Biskupem. Zwierzyniec natomiast, zaprasza wszystkich ponownie za rok, na podobne uroczystości patrona niewielkiego Kościółka na Wodzie, św. Jana Nepomucena. tekst i zdjęcia: Ewa Lisiecka Piąta już, Zamojska Noc Muzeów, obchodzona była w roku 2014 pod hasłem „Podziemia Zamościa, historia i ich tajemnice” i „PGE Obrót Rozświetla Noc Muzeów”. Cieszyła się dużym zainteresowaniem, podobnie jak poprzednie edycje tej cyklicznej imprezy. Frekwencja, mimo nie najlepszej pogody, była większa niż przed rokiem. Według szacunkowych obliczeń wzięło w niej udział około dwóch tysięcy osób. Wśród uczestników były grupy zorganizowane ze szkół zamojskich i biur turystycznych. Uczestniczyła duża grupa osób indywidualnych, mieszkańców miasta i turystów, którzy w swoich planach już wcześniej uwzględnili atrakcje wynikające z Zamojskiej Nocy Muzeów. Kilkudziesięcioosobowe grupy wyruszały na zwiedzanie z kustoszami Zamojskiego Muzeum oraz przewodnikami z Koła Przewodników Terenowych PTTK im Róży i Jana Zamoyskich w Zamościu. Uczestnicy mogli zwiedzać wszystkie ekspozycje muzealne bezpłatnie, jak również zapoznać się z zamojskimi podziemiami i obiektami związanymi z zamojską energetyką. Dużym zainteresowaniem cieszył się koncert na zabytkowym XIX – wiecznym fortepianie w wykonaniu Jerzego Burdy oraz referat dr Jacka Feduszki o energetyce zamojskiej, która w tym roku świętuje 95. lecie powstania. Zwiedzanie wystawy „W okopach I wojny światowej. Historia Braci Pomarańskich”, uświetnił koncert Zespołu „Forte”, uczniów Gimnazjum Nr 1 im. A. Mickiewicza w Zamościu, oraz Zespołu Małgorzaty Kurzempy i Mateusza Bałki pt.„Pieśni o wojnie na wojnie pisane”. Repertuar koncertu nawiązywał do twórczości Zygmunta Pomarańskiego i Legionów Polskich. Trasa V Zamojskiej Nocy Muzeów wiodła od podziemi Ratusza Zamojskiego przez Bastion VII, Nową Bramą Lwowską, obok dawnego Domu Centralnego, Rynkiem Wodnym do Starej Elektrowni, czyli tzw. „Szlakiem Energetyki Zamojskiej”. Wszyscy zainteresowani zostali oprowadzeni przez naszych przewodników, którzy w liczbie 20 stawili się wieczorem 17 maja w Muzeum Zamojskim. Dziękujemy i zapraszamy na kolejną Noc Muzeów za rok tekst: Maria Rzeźniak zdjęcia: Henryk Szkutnik W dniach 21 maja i 22 maja 2014 ZWIERZYNIEC zaprasza także Przewodników na odpustowe uroczystości wspomnienia św. Jana Nepomucena. Święto czeskiego męczennika obchodzone jest w kościele katolickim 16 maja, ale w Polsce dzień ten przypada na 21 maja, ponieważ 16 maja jest świętem poświęconym polskiemu męczennikowi, Andrzejowi Boboli. Przypomnijmy krótko kilka faktów dotyczących świętego. Żył w latach 1340-1393. Błogosławionym ogłosił go papież Innocenty XIII w dniu 31 maja 1721 r. Kanonizacji dokonał papież Benedykt XIII 19 marca 1729 r. Nas najbardziej będzie interesował fakt, jak daleko wstecz sięga kult św. Jana Nepomucena na Zamojszczyźnie, Roztoczu i jego obrzeżach? Przywędrował do nas poprzez Śląsk z Czech. Europa jest przepełniona jego kultem, o czym świadczy ponad 30 tysięcy wizerunków rzeźbiarskich Nepomuka, jak go potocznie nazywają wierni. Ponoć kult świętego dotarł nawet do Ameryki Łacińskiej. Setki kościołów, kaplic i kapliczek noszą jego patronat. Pisano o świętym książki, prace naukowe, artykuły. Poświęcono wiele miejsca na stronach internetowych, gdzie zebrano prawie wszystkie jego wizerunki w Polsce. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że kult św. Jana Nepomucena, także na naszych terenach, jest bardzo rozpowszechniony i w wielu miejscach nadal żywy. Ludzie polecają świętemu i dzisiaj swoje sprawy, tajemnice i prośby o wstawiennictwo w życiowych rozterkach. Jednym z atrybutów świętego Jana Nepomucena, raczej rzadkich w przedstawieniach, jest „język”. Na naszych terenach jest kilka takich przedstawień, ale tym zajmiemy się przy innej okazji. Święty trzyma go najczęściej w dłoni, jako symbol milczenia, odwagi i lojalności oraz dochowania tajemnicy, także spowiedzi, za co poniósł śmierć męczeńską. Chroni tajemnice i pomaga w ich dotrzymaniu. Ochrania też przed zniesławieniem i powstrzymuje nasze języki przed „złym zasiewem”. Podobnie rzadkie są na Zamojszczyźnie przedstawienia świętego z palcem na ustach, którym pieczętuje milczenie i słowa Sub Secreto (zachowaj powierzony sekret). Jednak Święty Jan Nepomucen opiekuje się przede wszystkim żywiołem wody i wszystkim co się z nim wiąże, by nie wymieniać szczegółowo. Jego figury znajdziemy właśnie najbliżej mostów, grobli, stawów, podmokłych rozdroży itd. Warto je poznać na naszym terenie i wskazywać turystom odwiedzającym Zamość i Roztocze. Wszak od dawna Święty patronuje mieszkańcom dawnych terenów Ordynacji Zamojskiej. Przypuszczalnie to właśnie ze Zwierzyńca promieniował na całą Ordynację Zamojską i jej okolice. Tu w malutkim kościółku na wodzie, pod wezwaniem tego świętego, rozpoczęła się wędrówka św. Jana Nepomucena po Zamojszczyźnie. Powstało od tamtego czasu setki wizerunków tego świętego, które w różnych formach i stanie przetrwały do dzisiaj. W 2005 r. o kulcie św. Jana Nepomucena na naszych terenach, pisał dr Piotr Kondraciuk z Zamojskiego Muzeum. W zeszłym roku natomiast, przewodnicy mieli możliwość poszerzenia swojej wiedzy w tym zakresie, podczas wykładu dr Agnieszki Szykuły – Żygawskiej. Kult św. Jana Nepomucena rozpowszechnił ordynat Tomasz Antoni Zamoyski. Dr Kondraciuk, badając ten temat, sugeruje, że przyszły ordynat mógł się zetknąć z nasileniem rozpowszechnienia kultu nepomuckiego już w Legnicy, gdzie od 1726 roku przebywał jako student w Akademii Rycerskiej. Potem pobierał nauki prywatne z architektury w Pradze, skąd kult ten promieniował na pobliski Śląsk. W tamtym czasie trwały przygotowania do procesu kanonizacyjnego św. Jana Nepomucena. Ordynat zetknął się zapewne z ikonografią przyszłego świętego. Możliwe, że uczestniczył w nabożeństwach, kazaniach na jego temat. Nie jest wykluczone, że brał udział w powtórzonych w Pradze uroczystościach kanonizacyjnych (9 X 1729 r.) Jak jednak kult ten zagościł w Zwierzyńcu? Tomasz Antoni Zamoyski objął Ordynację Zamoyską w 1735 r. Rok później ożenił się z Marianną Łubieńską. Zmarła przy porodzie w roku następnym, razem z synem Janem Nepomucenem Antonim. Być może, że właśnie to trudne doświadczenie życiowe, kazało zawierzyć św. Janowi Nepomucenowi życie drugiej żony (Anieli Teresy z Michowskich) i syna Klemensa. Podziękowania za szczęśliwe narodziny potomka, para ordynacka uwidaczniała licznymi fundacjami wotywnymi, ku czci św. Jana Nepomucena. Niemal wszystkie nowo powstałe wówczas kościoły, kaplice i ołtarze nosiły patrocinium św. Jana Nepomucena. Były to także ofiary dziękczynne ordynata za wyprowadzenie go przez świętego z choroby, na którą zapadł jeszcze podczas zagranicznych studiów. Przewodnicy licznie odwiedzą Zwierzyniec. Wezwani głosem swego Kapelana, ks. Błażeja Górskiego, oddadzą cześć św. Janowi Nepomucenowi modlitwą, podczas mszy w Kościółku na Wodzie o godz. 18:00. Święty Janie, coś zmarł w męce Trzym nad nami swoje ręce By nam Bóg dał, co dał Tobie By nasz język nie zgnił w grobie. tekst i zdjęcie: evel W niedzielę, 18 maja 2014 r. „Olejarnia Świąteczna” w Ruszowie podejmowała swoich gości w ramach Dni Otwartych Ekomuzeum Roztoczańskiego. Program przygotowany przez Gospodarzy – Tomasza i Justynę Kostrubców – okazał się niezwykle bogaty i interesujący. Można było zwiedzić skansen olejarski, wysłuchać ciekawych opowieści „Jak to się drzewiej olej biło” oraz zapoznać się ze smakami kuchni roztoczańskiej, serwowanej przez firmę cateringową „Culinaria”. Prowadzi ją – „z miłości do regionalnych pyszności” – profesjonalny kucharz – Adam Kot. Olejarnia z okazji „Dni Otwartych” udzielała przy zakupie swoich produktów 10 % rabatu. Kupowano świąteczny olej roztoczański, produkowany ręczną metodą tłoczenia z rzepaku, podobnie jak olej lniany i olej z rydzyka. Ostatni z nich budził szczególne zainteresowanie. To jedna z nowszych ofert „Olejarni Świątecznej”. Lnianka (rydz, rydzyk) to jedna z najstarszych, znanych nam roślin oleistych. W Biskupinie, podczas wykopalisk archeologicznych odkryto jej nasiona. Posiada specyficzny smak i zawiera cenne kwasy NNKT (Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe). Na Roztoczu lnianka była stosowana jeszcze przed II wojną światową. Obecnie przeżywa swój powrót na listę zdrowej żywności. Roślina ta jest także ceniona z powodu naturalnych antyutleniaczy (tokoferole np. witamina E). Gospodarstwo p. Kostrubców zajmuje się także uprawą roślin oleistych (rzepak, len, rydzyk) ich przetwórstwem i sprzedażą. Olejarnia Świąteczna, po wielu latach trudu i włożonego w nią serca Gospodarzy, to obecnie bardzo sprawnie działający mechanizm na roztoczańskim rynku turystycznym. Dobry produkt – dobra jakość sprzedają się same. Nie trzeba większej reklamy, aby do Ruszowa ciągnęły grupy wycieczek, turystów indywidualnych i okolicznych mieszkańców. Wielu ludzi poznało już dobrą markę oleju tłoczonego tutaj tą samą, ręczną metodą co przed 100 laty. Dla turystów indywidualnych i grup zorganizowanych „Olejarnia Świąteczna” organizuje: zwiedzanie skansenu z przewodnikiem; widowiska np.: „Jak drzewiej biło się olej”; regionalne zestawy obiadowe; ogniska oraz wycieczki np. do pobliskich źródlisk Łabuńki. Prowadzi także lekcje edukacyjne dla grup zorganizowanych (dzieci, młodzieży, dorosłych). Bogaty zbiór dawnych maszyn: 5 kompletów maszyn olejarskich do tłoczenia lnu, rzepaku i rydzyka, narzędzia do młócenia, czyszczenia i mielenia zbóż; do obróbki lnu i konopi. Z roku na rok Gospodarze powiększają swoją ofertę turystyczną, powiększają zbiory muzealne i rozbudowują skansen o nowe pomieszczenia służące turystom. W zeszłym roku wybudowano obszerną wiatę z piecem chlebowym, kominkiem; stołami i ławami dla 40 osób dorosłych; ławostołami dla 20 dzieci. Nowości te pozwalają na lepszą obsługę ruchu turystycznego na miejscu – uczestnictwo w pokazach na żywo w procesie tłoczenia oleju – projekcje pokazów tematycznych – degustacje potraw regionalnych. Dookoła Olejarni Świątecznej panuje spokój i klimat niczym nie zmąconego krajobrazu pół uprawnych, łąk i licznych źródlisk Łabuńki. To ostoja dla dzikiego ptactwa i zwierząt. Gospodarstwo jest jednym z partnerów Ekomuzeum Roztoczańskiego „Świąteczna Kraina”. W 2011 roku p. Kostrubcowie otrzymali II miejsce w konkursie, na najbardziej innowacyjny produkt turystyki wiejskiej w województwie lubelskim. Ich gospodarstwo należy do Ogólnopolskiej Sieci Zagród Edukacyjnych. Otrzymali także nagrodę za najlepszy produkt regionalny w Polsce – „Perła 2008”. Warto także wspomnieć, że „Olejarnia Świąteczna” wykonuje także usługi tłoczenia oleju z dostarczonego przez usługobiorców lnu i rzepaku. Wytłoczony olej nie jest poddawany filtracji i rafinacji. Dzień Otwarty w Olejarni wzbogacił smakami swojej roztoczańskiej kuchni, Adam Kot. Jego zamojskie cebularze, pieczone w ruszowskim piecu chlebowym, maczane w oleju rzepakowym, lnianym i rydzykowym były dopiero preludium do tego co zaserwował później. Furorę zrobiły pierożki z kaszą i serem; gołąbki roztoczańskie, galaretki i soczyste roladki z kurczaka. Hitem tego dnia okazał się mus z gęsich wątróbek. Na zmianę z Gospodynią prześcigali się już potem w serwowaniu kolejnych smakołyków: np. zabójczo dobrej zupy z soczewicą; miętowego ciacha, o którego recepturę zabiegały u Justynki wszystkie panie; czy też wybornych „trunków rodzimych”, serwowanych przez Gospodarza. Krótko sumując, niech żałują Ci, których tam nie było, w owo majowe popołudnie. tekst i zdjęcia evel 7 maja 2014 roku mija siódma rocznica śmierci Wiktora Zina. Słów kilka o tym wybitnym Człowieku to mało, by uczcić Jego pamięć. Z Ziemią Zamojską związany był nie tylko z racji swego urodzenia w Hrubieszowie, ale także poprzez pracę na rzecz ratowania jej zabytków architektury i kultury. Na Forum przewodnickim rozpoczynamy właśnie cykl poświęcony Wiktorowi Zinowi, gdzie zechcemy sukcesywnie pozbierać te okruchy zapomnianych śladów tego wybitnego człowieka renesansu. Wykonał tysiące rysunków, ale czy umiemy wskazać chociażby dziesięć z nich, które dotyczyły Zamojszczyzny? Czy znamy Jego dorobek naukowy i zawodowy, który pozostawił po sobie pracując na rzecz ratowania zabytków, które nie przetrwały bez jego interwencji, jak chociażby dawna cerkiew garnizonowa w Hrubieszowie? Uznaliśmy, że warto to wiedzieć i opowiadać o tym turystom, którzy odwiedzają nasze strony. Zapraszamy zatem wszystkich Przewodników i Miłośników twórczości i pracy Wiktora Zina do współpracy w tym temacie na Forum. „Eldorado” – Roztocze – Zamość – Ziemia Krasnostawska. Parki Narodowe: Roztoczański i Poleski. Tereny nadwiślańskie: Baranów Sandomierski – Sandomierz – Kazimierz Dolny – Janowiec – Puławy. Tereny nadbużańskie od Janowa Podlaskiego po Siedliska i Hrebenne będą dla Państwa bez tajemnic tylko z przewodnikiem – Stanisławem Rycykiem. Dodatkowo w ofercie przewodnickiej: możliwość zorganizowania rajdów rowerowych. Kontakt: tel. 889 437 743 W Zamościu, jak co roku, organizatorem tej wyjątkowej atrakcji dla turystów i zamościan jest Muzeum Zamojskie. Ekspozycje muzealne będzie można odwiedzać bezpłatnie w nocy, z 17 maja na 18 maja (z soboty na niedzielę|). Po muzeum i zabytkach Zamościa oprowadzać będą kustosze muzeum i przewodnicy z Koła Przewodników PTTK im. Róży i Jana Zamoyskich. Tegoroczną Zamojską Noc Muzeów rozświetli i to dosłownie „PGE Obrót który w tym roku jest jej Mecenasem. Program „Zamojskiej Nocy Muzeów” jest niezwykle bogaty i urozmaicony. W tym roku zwiedzanie odbędzie się pod hasłem: „Podziemia Zamościa, historia i ich tajemnice” oraz „PGE Obrót rozświetla Noc Muzeów”. ……………………………………………………………………………………………………………… O godz. 16 -tej – referat „Jak rodziła się energetyka zamojska” – wygłosi dr Jacek Feduszka ……………………………………………………………………………………………………………… W godz. 17:00 – 19:00 – zwiedzanie wystawy muzealnej „W okopach I wojny światowej. Historia Braci Pomarańskich” ………………………………………………………………………………………………………………. O godz. 19:00 – otwarcie wystawy plenerowej na Rynku Solnym „Museums et Night” – Zamojskie Noce Muzealne – Szlak Energetyki Zamojskiej ……………………………………………………………………………………………………………….. W godzinach: 20:30 – 21 : 00 – 21 : 30 – 22 : 00 Zwiedzanie miasta z przewodnikami Muzeum Zamojskiego i Koła Przewodników PTTK im Róży i Jana Zamoyskich Przebieg trasy: Rynek Solny – Oficyny Ratusza – Rynek Wielki – ulica Grodzka – Trasa Turystyczna w Nadszańcu i Bastion VII – Nowa Brama Lwowska – Dom Centralny – Rynek Wodny – Furta Wodna – Bastion I – Bulwar nad Łabuńką – Budynek Dawnej Elektrowni „Browar Zamość”. ………………………………………………………………………………………………………………… W Radecznicy 8 maja 2014 r. będziemy obchodzić 350 rocznicę objawień św. Antoniego Padewskiego. To wyjątkowe miejsce i jedyne takie na świecie, gdzie objawienia tego świętego zostały potwierdzone przez kościół. Radecznica, zwana była niegdyś „Małą Częstochową” i przyciągała tysiące wiernych i pielgrzymów. Już z dala, na trakcie ku Sanktuarium, widnieje klasztor Franciszkanów i kolejny kościół, wybudowany w miejscu objawień świętego. To tutaj, u stóp Łysej Góry, łaski rozmowy ze świętym Antonim Padweskim dostąpił 8 maja 1664 r. Szymon Tkacz.. Objawienia te powtarzały się u źródeł bijących u podnóża góry. Wodę, pobłogosławioną przez świętego czerpią do dzisiaj u źródeł liczni pielgrzymi. Piją ją od setek lat z taką samą wiarą w dostąpienie łaski uzdrowienia. Si Quaeris Miracula – Jeśli cudów szukasz…. – to napis w zwieńczeniu ołtarza głównego Sanktuarium, pod wizerunkiem Boga Ojca w glorii w kompartymencie. To jednocześnie słowa zapoczątkowujące pieśń przypisywaną św. Bonawenturze, generałowi zakonu franciszkańskiego, która w Polsce związania jest z kultem św. Antoniego i III Zakonu Tercjarzy. Słowa te, to także zaproszenie św. Antoniego Padeweskiego, który przywołuje do Radecznicy tych, którzy właśnie u Niego, poszukują niekiedy cudu uzdrowienia, łaski, przebaczenia.. 273 388 209 310 358 252 348 252